Nie jest prawdą, że grzech powszedni nie wywołuje skutków wiecznych, a jedynie doczesne. Wywołuje oba rodzaje, tylko w mniejszym stopniu niż śmiertelny, zasadniczo nie zrywa naszej relacji z Bogiem, a jedynie ją osłabia.
Wieczne skutki grzechu
Wieczne skutki grzechu polegają na tym, że przez grzech człowiek obraża Boga, a przez to zrywa z Nim relacją miłości i wpada w sidła szatana. Plami tym samym swoje sumienie, traci pierwotną sprawiedliwość, wielką godność dziecka Bożego i obywatela Królestwa niebieskiego. Chrystus przez swoją krzyżową Ofiarą likwiduje te skutki grzechu, zwane inaczej karą wieczną. Gdyby ktoś umarł bez odpuszczenia wiecznych skutków grzechu śmiertelnego, to idzie do piekła na wieczne potępienie. Umarł bowiem, nie mając miłosnej relacji z Bogiem i nie był w stanie prosić Boga o miłosierdzie dla siebie. Bóg zaś nie okazuje nikomu miłosierdzia na siłą, gdy ktoś je odrzuca. Jednakże szatan oskarża tego człowieka za jego grzechy i na tej podstawie ściąga do piekła. Jeśli ktoś za życia nie nauczył sią prosić Boga o przebaczenie swoich grzechów, to po śmierci nagle sią nie nawróci, więc na sądzie też o to nie poprosi.
Żeby to pojednanie z Bogiem dokonało sią w przypadku konkretnego grzesznika, musi on przystąpić do sakramentu pokuty, zgodnie ze słowami Pana: Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20, 23). Jeżeli człowiek sią wyspowiada, wówczas wieczne skutki grzechu są mu odpuszczone, czyli zostaje pojednany z Bogiem i wyrwany z niewoli szatana, lecz karą za grzech musi ponieść.
Doczesne skutki grzechu
Nie jest tak, że po spowiedzi sytuacja człowieka wraca do stanu, jaki był przed grzechem, ponieważ pozostają doczesne skutki grzechu (kara doczesna). Przez grzech człowiek nie tylko obraża Boga, ale też dokonuje jakiegoś zniszczenia. Obraza Boga spowodowana jest tym właśnie zniszczeniem.
Jeżeli ktoś wykracza przeciwko piątemu Przykazaniu, popełniając grzech obżarstwa, staje się otyły, bardziej podatny na różne choroby. Z kolei paląc papierosy, naraża sią na groźne choroby. Gdy sią wyspowiada, grzech, czyli fakt sprzeciwienia sią Bogu, zostanie mu odpuszczony, lecz otyłość czy choroby płuc pozostaną.
Doczesnym skutkiem lekceważenia życia przez brawurową jazdą samochodem może być wypadek i pobyt w szpitalu lub śmierć winowajcy oraz niewinnych ludzi. Skutkiem grzechu pijaństwa jest wyniszczenie organizmu oraz zerwanie relacji rodzinnych. Właściwie cała rodzina dotknięta jest w jakiś sposób chorobą alkoholową.
Tym większe konsekwencje pociąga za sobą grzech ludzi sprawujących władzą. Skutkiem doczesnym wielorakich grzechów Hitlera i innych tyranów było zniszczenie moralne, duchowe i fizyczne wielu narodów. Wszystkie wojny świata są skutkiem odejścia ludzkości od Boga.
Doczesne skutki grzechów dźwiga nie tylko sam winowajca, lecz wielu ludzi, bo jesteśmy nawzajem od siebie zależni.
Jedne grzechy wywołują skutki widzialne w ciele, inne w relacjach międzyludzkich, inne w sposobie myślenia i w psychice. Przykładowo wykroczenia przeciwko Bogu, czyli wchodzące w zakres pierwszych trzech Przykazań, niszczą bezpośrednio duszą ludzką, dlatego zwykle nie są widoczne w ciele. W ciele mogą sią ujawnić dopiero po wielu latach, jako objaw złego stanu duszy.
Nawiązując do świadectwa Glorii Polo, widać tam wyraźnie skutki grzechu w trzech płaszczyznach: w niebie, w piekle i na ziemi.
Gdy zabija się takie dziecko, ono tak głośno krzyczy, że całe Niebo drży i trzęsie się. W moim przypadku, gdy pozwoliłam uśmiercić dziecko, słyszałam jego głośny i rozdzierający serce krzyk. Słyszałam także, jak Jezus jęczał i cierpiał na krzyżu z powodu tej duszy i każdej pojedynczej duszy, która jest abortowana, i której odmawia się prawa do życia. Spojrzenie Pana na krzyżu było tak pełne bólu, nie da się opisać, jakie cierpienia musiał znosić z tego powodu! Gdybyście mogli to zobaczyć, nikt nie odważyłby się dokonać aborcji (Gloria Polo, „Trafiona przez piorun”).
Dla piekła grzech człowieka jest zwycięstwem. Gloria Polo opisuje, że wyrazem tego jest okrzyk triumfu.
Trzecim rodzajem skutków są zmiany wywołane w człowieku i całym społeczeństwie ludzkim. Polegają one nie tylko na zamordowaniu człowieka w przypadku aborcji, ale też wyrzutach sumienia, rozstrojeniu nerwowym, zmianie sposobu myślenia, zabiciu wrażliwości, coraz większym przyzwyczajeniu do grzechu i zła. Gloria Polo mówi: Po aborcji utraciłam wszelkie poczucie grzechu.
Te skutki wieczne mogą być odpuszczone przez spowiedź, czyli zostaje naprawiona relacja z Bogiem. Natomiast skutki doczesne, muszą zostać przez ludzi odpokutowane, życie abortowanych dzieci nie zostanie przywrócone.
Za wszystkie grzechy, których konsekwencji nie odcierpieliśmy w życiu doczesnym, będziemy pokutować, w ogniu czyśćcowym, bo każde zniszczenie, cale wyrządzone zło, musi zostać spalone w ogniu cierpienia. Jednak wielką łaską dla człowieka jest maksymalnie odpokutować za swoje grzechy już tu na ziemi. Im szybciej bowiem jakieś zło zostanie zlikwidowane, tym lepiej.
Lepiej szybciej odpokutować za grzech, żeby prędzej ukrócić tę władzę szatana, która przez grzech została powiększona i dała mu możliwość uderzania w nas z większą mocą, aby nas skłonić do kolejnych grzechów.
Pokuta za grzechy dokonuje się przez cierpienie w różny sposób, począwszy od chorób ciała, przez cierpienia moralne, prześladowania z powodu wiary, a skończywszy na „nocy ciemnej” opisywanej przez św. Jana od Krzyża.
Pokuta
Pokuta nakładana grzesznikowi przez Kościół przy spowiedzi ma w miarę możliwości zminimalizować doczesne konsekwencje grzechu, naprawić zło przez grzech wyrządzone. Przede wszystkim jednak ma być jakimś, choćby drobnym, wysiłkiem miłości. Jeśli bowiem grzech był krokiem w kierunku przyjemności duchowej lub cielesnej, to pokuta ma być krokiem w kierunku przeciwnym, w kierunku ascezy i wyrzeczenia. Pokuta ma być jakimś samozaparciem się siebie.
Dawniej za wyjątkowo ciężkie grzechy z urzędu nakładano bardzo surowe, nawet publiczne pokuty, trwające wiele lat. Pamiątką tego są przy niektórych zabytkowych kościołach tzw. kuny, czyli obręcze w które zakuwano pokutników. Czy te metody były lepsze, bardziej wychowawcze i prowadziły do prawdziwego nawrócenia człowieka? Z pewnością o wiele mocniej okazywały ludziom skutki grzechu, budziły większy strach przed jego popełnieniem.
Zdarzało się, że z okazji szczególnie uroczystych wydarzeń, np. wizytacji biskupich, odpustu parafialnego, darowano pokutnikowi część kary. Obecnie Kościół nie stosuje publicznej pokuty, a jedynie indywidualną pokutę, która ma często charakter symboliczny, ale zawsze zakłada wysiłek człowieka i jego gotowość do włączenia się w zadośćuczynienie za grzechy. W ten sposób kara za grzech całkowicie zostaje odłożona do odpokutowania na czas późniejszy, może na czyściec, ale też władza szatana nad grzesznikiem nie zostaje ukrócona. 0 ile bowiem przez te dawniejsze pokuty grzesznicy chociaż w pewnym stopniu odcierpieli za popełnione zło, ćwiczyli się w ascezie, to teraz co najwyżej rozpoczyna się ten proces.
Grzech pierworodny i społeczne skutki grzechów osobistych
Każdy poczęty człowiek obciążony jest nieufnością do Boga, będącą rezultatem grzechu pierworodnego. Czy jednak brak zaufania do Boga nie należy nazwać również osobistym grzechem tego człowieka? W wyniku braku zaufania Bogu człowiek ma tendencję do łamania Bożego Prawa. Grzech pierworodny czyni człowieka skłonnym do sprzeciwiania się Bogu, ale jeśli nie ma on możliwości wyrazić tego przez jakiś osobisty akt, bo np. umrze w pierwszych miesiącach życia, to szatan nie ma go o co oskarżyć, gdy stanie na sądzie Bożym. Taki człowiek choć nie ufa Bożej Miłości, to nigdy nie uczynił czegoś, przez co by tę Miłość odrzucił, więc gdy staje na Sądzie i Bóg swoją miłością go pociąga, szatan nie ma podstaw, by mu powiedzieć: ty tę Miłość odrzuciłeś.
Grzech pierworodny wywołuje w człowieku tak niesamowite zniszczenie, że trudno to porównać z czymkolwiek. Skoro bowiem nie ufa on Bogu, swojemu Stworzycielowi i nieskończonej Miłości, to już nikomu nie zaufa, wystawiony jest na wszelkie zło. Jezus Chrystus swoją krzyżową ofiarą niweczy skutki grzechu pierworodnego, bo ofiara ta jest dowodem nieskończonej Bożej Miłości.
Prócz grzechu pierworodnego człowiek w pewien sposób wchodzi w przestrzeń doczesnych konsekwencji grzechów innych ludzi. One także wywołują w nim zniszczenie, lecz nie tak straszne, jak grzech pierworodny, gdyż one działają tylko w pewnej sferze ludzkiej osobowości. Każdy grzech zostawia swoje doczesne skutki nie tylko w winowajcy, ale w wielu innych ludziach, ma więc społeczne oddziaływanie. W rezultacie zło coraz mocniej się rozlewa, dotyka coraz większej liczby ludzi.
Jeśli ktoś doświadczył zła nienawiści, to ma chęć odpłacić także nienawiścią i jeszcze z nawiązką, najlepiej winowajcy, ale jeśli nie może go dosięgnąć, to mści się na sobie samym i na innych osobach, zwłaszcza najbliższych.
Każdy grzech wywołuje zmianę nie tylko w ludziach i w relacjach międzyludzkich, w obecnych i przyszłych pokoleniach, ale też w relacjach ze złymi duchami. Przez każdy bowiem grzech szatan w pewnym sensie kupuje człowieka – człowiek jest mu coś winien. Może odebrać ten dług od samego winowajcy łub jego bliskich. Można się spodziewać, że odbierze tę zapłatę od tych, którzy są duchowo najsłabsi.
Większość ludzi uważa, że dało życie swoim dzieciom przez sam fakt ich spłodzenia i na tym kończy się ich rola. Jest to błędne myślenie, ponieważ rodzice mają dawać życie nieustannie, każdym gestem, słowem, uczynkiem. Dzieje się tak, jeśli to, co robią, jest zgodne z Wolą Bożą, jeśli sami są w relacji z Bogiem i dziecko do tej relacji prowadzą, więc są niejako Jego przedłużonym, widzialnym ramieniem, którym Bóg dotyka ich dziecko. To Bóg bowiem daje życie, ludzie są tylko Jego narzędziami.
Jeśli człowiek, popełniając grzech, zerwie relację z Bogiem, to staje się niewolnikiem, więc narzędziem szatana, i wtedy zamiast życia daje dziecku śmierć. Matka, popełniając grzech, zbliżyła się do szatana. Jednak przez to dala mu w pewien sposób władzę nad wszystkim, co nosi w sercu, także tych, nad którymi ma władzę rodzicielską.
Przerwać łańcuch zła
Bóg na każdym etapie wzywa każdego człowieka do przerwania grzechu, by nie powielać zła, lecz dobro. Na każdym etapie Jezus wzywa: Bądź dobry! Świętej Faustynie Jezus powiedział:
[Niech pokładają] nadzieję w miłosierdziu moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia mojego. Córko moja, pisz o moim miłosierdziu dla dusz znękanych. Rozkosz mi sprawiają dusze, które się odwołują do mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby ktoś był największym grzesznikiem, jeżeli on się odwołuje do mej litości, ale usprawiedliwiam go w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu swoim. Napisz: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości mojej… (Dz 1146).
Człowiek, który zechciałby odpowiedzieć pozytywnie na Boże wezwanie, musiałby odrzucić wszelkie tanie zamienniki szczęścia, nie będzie szukał grzesznych rozwiązań, aby ulżyć swojemu cierpieniu. Nie byłoby to łatwe, bo wymagałoby samozaparcia, wyrzeczenia się siebie samego, akceptacji obecnego cierpienia.
Wielką pomocą Pana Boga jest sakrament pokuty, przez który władza szatana zostaje ukrócona i przywrócona relacja z Bogiem. Jednak sakrament ten nie likwiduje doczesnych skutków grzechu, czyli osłabienia człowieka, zniszczenia struktury jego osobowości, a także przyzwyczajenia do grzechu czy zmiany sposobu myślenia. Jednocześnie, jak przez każdy sakrament, jest zapewnieniem bliskości i miłości Boga, co znacznie dodaje chęci do walki, do opierania się pokusom.
Początki grzechu
Konkretnym przykładem może być tu sytuacja, gdy po grzechu Dawida z Batszebą, Bóg zapowiada mu: miecz nie oddali się od domu twojego na wieki (2 Sm 12, 10). Przez grzech Dawida szatan dostał większą władzę zsyłania nieszczęść na niego samego, rodzinę obecną oraz przyszłe pokolenia. Przez te nieszczęścia szatan będzie mógł z większą skutecznością skłaniać bliskich Dawida do zła, do popełniania osobistych grzechów.
Król Dawid uległ pożądaniu, jakie zrodziło się w nim na widok pięknej Batszeby. To był pierwszy grzech pociągający za sobą straszliwe skutki. Każde pożądanie bowiem jest rodzajem cierpienia, którego człowiek doświadcza w reakcji na bodziec, np. na widok pięknej kobiety. Krew zaczyna szybciej krążyć, jakby jakiś ogień rozpalał człowieka od wewnątrz i popędzał do jak najszybszego spełnienia. Im bardziej intensywny jest ten ogień, tym trudniej człowiekowi postępować zgodnie z tym, co podpowiada rozum. Rozum mówi, że tego robić nie wolno, bo to grzech, ale ciało jest rozpalone, więc toczy się wewnętrzna walka. Każda walka jest jakimś cierpieniem. W tym przypadku człowiek powinien zapanować nad ciałem, nie ulec temu, do czego popędza ten palący się w ciele ogień, więc powinien zaakceptować cierpienie.
O tej walce św. Paweł pisze w „Liście do Rzymian”:
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu
(Rz 7,18-25).
A następnie o konsekwencjach ulegania popędom ciała:
Ci bowiem, którzy żyją według ciała, dążą do tego, czego chce ciało; ci zaś, którzy żyją według Ducha – do tego, czego chce Duch. Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha – do życia i pokoju. A to dlatego, że dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu ani nawet nie jest do tego zdolna. (…) Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (Rz 8,5-7,13).
Jeśli człowiek się temu popędowi poddaje, staje się jego niewolnikiem i czuje się zmuszony do popełniania kolejnych grzechów. Te grzechy stają się coraz większe, bo diabeł coraz bardziej rozbudza to pożądanie. Najłatwiej opanować grzech u samego początku, gdy pojawi się pokusa prowadząca do grzechu. Najpierw Dawid zobaczył piękną kobietę. To, że zobaczył, nie jest grzechem, bo przecież człowiek ma oczy, by podziwiać piękno stworzonego przez Boga świata. Fakt, że kobieta była piękna, jest darem Bożym, który to dar niestety ludzie często źle wykorzystują. Grzech jest potem, gdy zaczyna pracować wyobraźnia, rozbudzając w Dawidzie pożądanie. Czasem wystarczy dosłownie na chwilą puścić wodze fantazji, by ten ogień był już trudny do opanowania. To może być prawdziwa męka. Święty Jakub pisze o tym zmaganiu następująco:
To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć (Jk 1, 14-15).
Nie jest prawdą, że święci byli wolni od tych zmagań, że mieli jakieś inne, lepsze ciała czy dusze. Święty Franciszek miał sposób na opanowywanie popędów ciała przez rzucanie się w sakrament pokuty, niektórzy święci kładli rękę do ognia, tłumacząc sobie, że za ten grzech jeszcze mocniej będzie się palił. Przez takie zabiegi ciało odbiera sygnał o bólu większym, niż ten płynący z wnętrza. Ponieważ zaś ciało nie lubi cierpieć, więc do ośrodka decyzyjnego dociera informacja, żeby wybrać ten mniejszy ból.
Skoro król Dawid nie zapanował nad pożądaniem, to dlaczego miałby nad nim zapanować jego syn Ammon, ktoś o wiele słabszy od Dawida moralnie i duchowo, mniej doświadczony. Ammon także cierpiał, nie mogąc opanować pożądania na widok piękna Tamar. Cierpiał także Absalom, inny syn Dawida z powodu uczucia gniewu na Ammona, jaki zrodził się w jego sercu, gdy ten zgwałcił jego siostrę Tamar. Zarówno Ammon, jak i Absalom dają upust swoim popędom, powiększając zło.
Uczucia gniewu, złości, pożądania są innymi rodzajami ognia, jaki człowieka rozpala od wewnątrz i z którym trzeba się zmagać.
Ważnym odniesieniem Pisma Świętego na ten temat jest fragment z „Księgi Powtórzonego Prawa”: Ojcowie nie poniosą śmierci za winy synów ani synowie za winy swych ojców. Każdy umrze za swój własny grzech (Pwt 24, 16). Zatem nikt nie poniesie skutków wiecznych za grzechy innych ludzi. Skutkiem grzechu ojca, syn nie straci relacji miłości z Bogiem. Z pewnością jednak będzie w jakiś sposób cierpiał z powodu grzechu ojca, ponosząc jego konsekwencje doczesne.
Ks. Grzegorz Świercz