Miejska namiastka bukietu ziół to kilka gałązek nawłoci sprzedawanej przed kościołem. Marnie to wygląda w porównaniu z bogactwem kwitnących na łąkach ziół i kwiatów w ogrodach. I tak tę nawłoć mało kto kupuje, a jeszcze mniej wiernych przynosi na Mszę kwiaty zebrane przez siebie. Zwyczaj zanika? Pozostał skromny symbol? A dawniej nie zrywano do takiego bukietu byle czego. Musiał w nim się znaleźć: piołun, krwawnik, wrotycz, dziurawiec, starzec leśny, rumianek, mięta. Każde zioło miało swoje zastosowanie: na żołądek, przeciw robakom i glistom, na „oczyszczenie krwi”, na rany, na ból zęba, na stwardnienie wymion u krów. Po poświęceniu taki zwykły bukiet miał nabrać mocy. Wracając z kościoła, zostawiano go na przykład w polu, między zagonami, aby uprawy nie zostały zaatakowane przez szkodniki. Potem zabierano go do domu i wieszano za obrazem z wizerunkiem świętych, Jezusa lub Maryi. A jeszcze można było okadzić nim dom, podwórko, oborę, bo to była najlepsza ochrona przed pożarem czy zarazą. Górale na przykład podczas burzy taki bukiecik kładli obok zapalonej gromnicy. Brzmi magicznie? No tak, jest nawet ziele, które poświęcone ma chronić dom przed magicznymi złymi mocami. Nazywa się wyżlin polny, inaczej dioble ziele. Wszyscy wiemy, że święta chrześcijańskie nałożyły się na pradawne obrzędy pogańskie. Ale w tym wypadku istnieje jeszcze jedna legenda, zupełnie niepogańska, która mówi, że apostołowie w grobie zamiast ciała Maryi znaleźli po prostu kwiaty i zioła. Antropolodzy kultury w tej legendzie znajdują źródło przygotowywania bukietów 15 sierpnia, dodając, że to święto wyjątkowo kobiece. Bujność, płodność, dojrzałość, rozkwitanie – te słowa zawsze wiązać się będą z kobiecością. Ludowa tradycja wspomina jeszcze o „kobiecej trzydziestce”, czyli trzydziestu dniach następujących po 15 sierpnia. Okres od Wniebowzięcia do Narodzenia Najświętszej Maryi Panny to czas najbujniejszego rozkwitu ziół. To wtedy mają najintensywniejszy zapach i to wtedy należy je zbierać i suszyć.
Sierpień. Maryja wśród kwitnących ziół…
Miejska namiastka bukietu ziół to kilka gałązek nawłoci sprzedawanej przed kościołem. Marnie to wygląda w porównaniu z bogactwem kwitnących na łąkach ziół i kwiatów w ogrodach. I tak tę nawłoć mało kto kupuje, a jeszcze mniej wiernych przynosi na Mszę kwiaty zebrane przez siebie. Zwyczaj zanika? Pozostał skromny symbol? A dawniej nie zrywano do takiego bukietu byle czego. Musiał w nim się znaleźć: piołun, krwawnik, wrotycz, dziurawiec, starzec leśny, rumianek, mięta. Każde zioło miało swoje zastosowanie: na żołądek, przeciw robakom i glistom, na „oczyszczenie krwi”, na rany, na ból zęba, na stwardnienie wymion u krów. Po poświęceniu taki zwykły bukiet miał nabrać mocy. Wracając z kościoła, zostawiano go na przykład w polu, między zagonami, aby uprawy nie zostały zaatakowane przez szkodniki. Potem zabierano go do domu i wieszano za obrazem z wizerunkiem świętych, Jezusa lub Maryi. A jeszcze można było okadzić nim dom, podwórko, oborę, bo to była najlepsza ochrona przed pożarem czy zarazą. Górale na przykład podczas burzy taki bukiecik kładli obok zapalonej gromnicy. Brzmi magicznie? No tak, jest nawet ziele, które poświęcone ma chronić dom przed magicznymi złymi mocami. Nazywa się wyżlin polny, inaczej dioble ziele. Wszyscy wiemy, że święta chrześcijańskie nałożyły się na pradawne obrzędy pogańskie. Ale w tym wypadku istnieje jeszcze jedna legenda, zupełnie niepogańska, która mówi, że apostołowie w grobie zamiast ciała Maryi znaleźli po prostu kwiaty i zioła. Antropolodzy kultury w tej legendzie znajdują źródło przygotowywania bukietów 15 sierpnia, dodając, że to święto wyjątkowo kobiece. Bujność, płodność, dojrzałość, rozkwitanie – te słowa zawsze wiązać się będą z kobiecością. Ludowa tradycja wspomina jeszcze o „kobiecej trzydziestce”, czyli trzydziestu dniach następujących po 15 sierpnia. Okres od Wniebowzięcia do Narodzenia Najświętszej Maryi Panny to czas najbujniejszego rozkwitu ziół. To wtedy mają najintensywniejszy zapach i to wtedy należy je zbierać i suszyć.