Wychowanie przez krytykę

Ignacy Krasicki twierdził, że "prawdziwa cnota krytyk się nie boi", tak jakby krytyka mogła zupełnie nie dotykać człowieka. Jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę zwłaszcza uczucia młodego człowieka nadmierna krytyka może mu bardzo zaszkodzić.

Kiedy na świat przychodzi dziecko, w jego najbliższych rodzi się także nadzieja, że będzie wspaniałym, wyjątkowym człowiekiem. Wszyscy zachwycają się urodą i wybitnymi talentami nowo narodzonego. Każdy ruch rączką czy nóżką, każdy grymas i każde spojrzenie odczytywane jest jako przejaw geniuszu. Później dziecko zaczyna wydawać dźwięki. Każde "pa", "ma" czy "ba" jest interpretowane jako jego wypowiedź dziecka. Rodzice mają już gotową koncepcję na życie noworodka, w parku można ich spotkać wożących w wózkach lekarzy, prawników, profesorów, muzyków etc…

Dzieci są zawsze nasze

Na warsztatach dla rodziców nastolatków, często przytaczamy scenkę z kolejki do kasy supermarketu. Otóż, pewnego dnia udało nam się zaobserwować młodą matkę, która przemawiała do swojego około półrocznego dziecka. Niemowlę odpowiadało matce z takim samym zaangażowaniem. Scenka ta wydała mam się szczególnie piękna, gdyż matka i dziecko patrzyli na siebie z takim zachwytem, jakby byli dla siebie całym światem. W ich spojrzeniach był nie tylko zachwyt, ale także bezwarunkowa akceptacja. Przypomnieliśmy sobie ten obraz w rozmowie z rodzicami dzieci nastoletnich, gdy dotarło do nas, że mówią o swoich dzieciach z niezadowoleniem, smutkiem, a czasem nawet złością. Zestawienie tych dwóch obrazów zrodziło w nas pytanie: co stało się z tym pierwotnym zachwytem? Gdzie podziała się owa bezwarunkowa miłość?

Rodzice, którzy przyszli na warsztaty, jeden przez drugiego domagali się szybkiej recepty na poradzenie sobie z dzieckiem krnąbrnym i niespełniającym ich oczekiwań. Początkowo nie dostrzegali, że pogorszenie stosunków z własnym dzieckiem jest także wynikiem ich braku akceptacji dla odmienności, temperamentu, emocjonalności i potrzeb dorastającego człowieka. O ile dzieci młodsze reagują na krytykę ze strony rodziców, nie buntując się zanadto, o tyle nastolatki zaczynają głośno i skutecznie zaznaczać swój sprzeciw wobec braku akceptacji i w obliczu krytyki ze strony rodziców — tym zaś trudno zaakceptować fakt, że dorastający człowiek MUSI zanegować wszystkie wartości i nauki, jakimi do tej pory był karmiony. Musi, by stać się nowym, samodzielnie myślącym człowiekiem. Często potem właśnie z tych odrzuconych elementów buduje swój własny system wartości, ale tylko wtedy, kiedy są one wiarygodne. Zdarza się, że rodzice zastanawiają się, jakie popełnili błędy w wychowaniu, i szukają fachowej pomocy. Niestety najczęściej za pogorszenie stosunków z nastolatkiem oskarżają jego samego.

Stwierdzają wówczas na przykład, że byli dla niego zbyt dobrzy i "w głowie się dzieciakowi przewróciło" albo że po prostu ich dziecko ma zły charakter. Nasila się wówczas krytykowanie i negowanie wszystkiego, co ich dziecko prezentuje. Nazywamy to "wychowaniem przez krytykę". Kiedy pytamy rodziców, dlaczego krytykują swoje dzieci, odpowiadają: ponieważ chcemy, aby postępowały właściwie, dla ich dobra, ponieważ je kochamy, bo nam na nich zależy. Rodzice niechętnie przyznają się do tego, że u podstaw krytyki leży często własne zranienie z dzieciństwa i nawyk krytykowania — krytykuję, bo byłem krytykowany.

Nie krytykuj głupio

Kolejnym powodem jest brak akceptacji dziecka i zgody na niedoskonałość potomka oraz przekonanie, że zadaniem rodzica jest przypominanie dziecku o jego niedoskonałościach, tak aby mogło je naprawić i stać się lepsze, czyli bardziej akceptowalne. Rodzice nie zdają sobie jednak zazwyczaj sprawy z tego, że mały człowiek "nasiąka" ich osądami jak gąbka. Dziecko najpierw słucha krytyki, a następnie samo zaczyna o sobie tak myśleć. Słowa rodziców stają się samospełniającą się przepowiednią. Dziecko programuje się poprzez opinie, jakie otrzymuje od rodziców, ponieważ są to dla niego osoby znaczące, którym ufa. W dzieciństwie często najbliżsi przyklejają mu "etykietki": nieudacznika, ciamajdy, głupka, brudasa, niedbalucha, nieczułego…itd.

Rodzice poprzez częste przypominanie o swoim niezadowoleniu z dziecka mają nadzieję, że uzyskają efekt poprawy. Często są sfrustrowani, bo choć zadają sobie tyle trudu, żeby napiętnować niedoskonałe dziecko, ono jednak się nie poprawia. Zadajmy wtedy pytanie, czy to nie jest to samo dziecko, którym rodzice zachwycali się kilka lat temu? Co się zmieniło? Często tylko to, że dziecko nie pasuje do NASZEJ koncepcji na JEGO życie.

Dziecko, zamiast zostać znanym architektem, wybiera na przykład zawód kelnera, bo to łatwiejsze i daje konkretne korzyści. Rodzice są zawiedzeni, ale czy mają do tego prawo? Rozliczają przecież dziecko ze swojej własnej koncepcji na jego życie. Znamy przypadki, kiedy rodzice wyrzekali się potomstwa, bo syn czy córka coś ukradli, upili się czy w inny sposób naruszyli prawo lub tylko normy etyczne. Jakże trudno wtedy oddzielić człowieka od jego czynu. Kiedy nasz syn po raz kolejny "narozrabiał", usłyszał od matki "kocham cię, ale trudno mi zaakceptować twoje zachowanie" — 18-latek zapytał wtedy: "Mamo, co ja jeszcze muszę zrobić, żebyście przestali mnie kochać?". Usłyszał wówczas: "nic — nie ma niczego takiego na świecie". To bardzo osobisty przykład, ale opisujący oddzielenie człowieka od jego czynu. Jeśli twoje dziecko robi coś, co ci się nie podoba, powiedz mu: "kocham cię, ale nie podoba mi się to, co zrobiłeś".

Dzieci jak wszyscy ludzie pragną doświadczać akceptacji. Nadmiernie krytyczny rodzic szybko przekonuje swego podopiecznego, że nie warto się starać, bo nie ma możliwości, aby zaspokoić jego oczekiwania. Co zatem robić? Czy w ogóle nie można krytykować? Otóż, po pierwsze, krytyka jest dopuszczalna tylko jako opis zachowania, a nie osoby, czyli dziecko, które zrobiło bałagan w pokoju, nie jest bałaganiarzem. Ono tylko nie sprzątnęło zabawek. Jeżeli poplamiło ubranie, nie jest brudasem ani niechlujem. Rodzice powinni unikać uogólnień. Takie słowa jak: "zawsze", "nigdy", "jak zwykle" itp. budzą bunt i poczucie niesprawiedliwości. Bo, po pierwsze, nikt nie jest zawsze wybrudzony, a po drugie, może w czwartek dziecko starało się szczególnie i nie porozrzucało zabawek. Kiedy słyszy takie uogólnienia, dociera do niego komunikat, że nie warto się starać, bo jeśli zdarzy mu się potknięcie, wszystkie jego wcześniejsze zabiegi zostaną i tak zlekceważone.

Ważne jest, aby nie zakładać, że nasze dziecko ma złą wolę albo zły charakter. Każdy człowiek (ten duży i ten mały) potrzebuje zaufania, szacunku, wsparcia i szansy. Dziecko, które doświadcza niszczącej krytyki własnej osoby, przestaje wierzyć w siebie i traci motywację do dalszych starań. Często pracujemy z ludźmi dorosłymi, którzy zmagają się ze skutkami doświadczenia niszczącej krytyki w dzieciństwie. Wskutek uwewnętrznienia tych przekonań stają się swoim największym wrogiem, a ofiary rodzicielskich "starań o doskonałość" coraz częściej odwiedzają gabinety terapeutów, psychologów i psychiatrów.

Chwalmy jak najczęściej

Jak zatem wychowywać dzieci, aby ich nadmiernie nie krytykować i być skutecznym rodzicem? Otóż, kluczowa metoda to chwalenie dziecka. W wychowaniu o wiele skuteczniejsze są tak zwane pozytywne wzmocnienia niż krytyka. Wszyscy chcemy doświadczać zachwytu i wdzięczności kierowanej pod naszym adresem. Dzieci reagują dokładnie tak samo jak dorośli. Nagrody mobilizują nas znacznie bardziej niż kary. Bardzo ważną nagrodą jest także zadowolenie i zachwyt osoby dorosłej. Dorośli uważają często, że chwalenie za rzeczy codzienne i oczywiste jest niepotrzebne, a nawet dziwne. Istnieje silne przekonanie, że kiedy wszyscy wykonują swoje obowiązki, to nie ma o czym mówić. Inną rzeczą jest fakt, że nie potrafimy chwalić. Skuteczna pochwała powinna być konkretna, czyli opisująca zaobserwowane przez nas zachowanie. A więc nie mówmy do dziecka, kiedy zrobiło zakupy: "jesteś dobrym dzieckiem", ale raczej "dziękuję, że zrobiłeś zakupy, to mi zaoszczędziło sporo czasu i sił". Ważne jest także, aby przy okazji chwalenia nie krytykować, czyli nie mówić na przykład: "widzę, że dokładnie pozbierałeś klocki, ale szkoda, że nie złożyłeś ubrań". Jeżeli chcemy wzmocnić w dziecku chęć zbierania klocków, naukę składania ubrań odłóżmy na inny czas. Bezwarunkowa miłość i akceptacja są największym skarbem, jaki rodzice mogą ofiarować swojemu dziecku.

Beata i Bogdan Janowscy
/za: www.deon.pl/